poniedziałek, 9 lipca 2012

Szczęście jest blisko...





Dawno nic nie pisałam....

Doba dla mnie teraz powinna trwać 30h ,24h to zdecydowanie za mało.Mój czas pochłania Oluś oraz przygotowania do Naszego "Wielkiego Dnia" .Nadchodzi ten dzień coraz bliżej- zostało Nam zaledwie 11 dni.Nie mogę się doczekać tej "magicznej" soboty ,gdy staniemy razem przed ołtarzem i zaobrączkujemy się wzajemnie ,przysięgając sobie miłość i wierność. Ten dzień będzie dla Nas podwójnie ważnym dniem ,ponieważ razem ze ślubem będzie połączony chrzest Olivierka... 21lipca 2012 - to będzie pamiętna data.

Już za kilka dni ( w piątek późnym wieczorem) wyjeżdżamy do Polski, Ja ,Narzeczony,Synuś i Nasz psiak Bruno. Jestem bardzo ciekawa jak Nam minie ta podróż,pierwsza z dzieciątkiem,jak On zniesie tyle godzin jazdy.Jest Malutki więc mam nadzieję,że większość drogi będzie sobie słodko śpiochał.Dziś Olivierek skończył 2 miesiące -czas umyka Nam przez palce.Ja z każdym dniem kocham Go jeszcze mocniej,jest On moim sercem bez którego nie da się żyć! Nic,ani nikt nie jest w stanie mi Go zastąpić. Nie wyobrażam sobie życia bez tej małej osóbki.Oluś rośnie w oczach, większośc ciuszków które nosił do tej pory poszły już w pudło na dno szafy . Jest tak sinym chłopcem,że np. dziś przekręcił mi się sam z brzuszka na plecki. Majta nóżkami jak tylko się da i dołącza do tego swoje puziulkowate rączki.Śmieje się bardzo często, wodzi wzrokiem za rodzicami i różnymi kolorowymi zabaweczkami. Bardzo lubi wpatrywać się w Tatę, patrzy w Niego jak w obrazek.


Wprowadziliśmy Olusiowi małą nowość,otóż nie kąpiemy Go już w małej wanience. Teraz codziennie kąpie się razem z Tatusiem w Naszej dużej wannie, a i czasami z Mamą- widać,że to lubi, nie ma płaczu, są uśmiechy, pluskanie i pełna wanna wody w której Oluś może sobie popływać z pomocą któregoś z Nas.


Od kilku dnia można powiedzieć ,że mamy w domku Małego "Brytyjczyka".Złożyliśmy papiery o paszport brytyjski ,dla Olusia i właśnie w piatek go dostalismy.Bardzo się cieszymy z tego powodu.Synuś teraz ma obywatelstwo i Polskie i Angielskie.


Czasami czytam różne blogi,różne opowieści ,wypowiedzi innych matek na temat ich dzieciaczków które są w wieku Olusia o ich zachowaniu,o tym jak często płaczą,jak mają problemy z usypianiem dzieci itd. Zamyślam się wtedy głeboko i dziękuję Bogu,za mojego Syna! Jest Aniołkiem. Nie daje Nam popalić,sypia normalnie,budząc się w nocy tylko na jedzonko,płacze tylko i wyłacznie wtedy gdy się np. obudzi jest głodny a ja wtedy szybko przygotowuję mu mleczko, a On chciałby już. Zasypia podczas karmienia i później ja kładę Go albo do łóżeczka,albo kładę Go na Nasze łóżko. Bez noszenia na rękach i bez cudowania i proszenia,żeby w końcu zasnął. 
Mówią,żeby nie kłaść dziecka spać do siebie na łóżko bo się przyzwyczaji - w Naszym przypadku jest to nie prawda. Oliś śpi i u Nas i u siebie bez problemowo (tfu tfu odpukać :P ).




Pogoda czasami Nam dopisuje,a czasami nie. Przez ostatnie kilka dni za oknem mamy okropne deszcze,jest ponuro i niestety musimy siedzieć w domku,ale jak tylko pojawia się słonko ,ruszamy na spacerek sami lub z Ciocią i Małą Mayą, po spacerku czas na odpoczynek w Naszym ogródeczku.



sobota, 9 czerwca 2012

To już miesiąc z Olivierkiem

Dziś 9 czerwca , miesiąc temu o godzinie 21:48 przyszło na świat moje MALEŃSTWO (no może już nie takie Maleństwo teraz ;)   ).
O tej godzinie właśnie przeniosłam się na "swoją" salę porodową i zostałam podłączona do kroplówki i z czasem zaczęła się jazdaaa ! ;)

Synuś daje mi bardzo dużo radości każdego dnia! Mimo tego,że czasami jestem nie wyspana,że czasami przychodzi moment z myślami "nie no ja już nie dam rady...."- KOCHAM GO NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE!

Bubu (tak mówię do Synka,albo czasami Myszko;P )rośnie z dnia na dzień,a mama z dnia na dzień jest coraz bardziej szczęśliwa,że mogła urodzić takiego Skarba i nosić Go pod sercem przed 9 miesięcy.
I powiem Wam,że wcale nie tęsknie za brzuszkiem!;-) Cieszę się bardzo,że moja najcenniejsza zawartość brzucha jest już po jego drugiej stronie i mogę tulić,całować ile chcę i ile się tylko da!
Uwielbiam ten Jego maciupki noseczek,jego usteczka,oczka- a nawet i pupkę jak ma w kupce.! ;P

Bubu ogólnie nie daje popalić.
Noce przesypia Nam ogólnie dobrze,budzi się tylko jak jest głodny. Kąpiemy Go około 21/22 (wiem,wiem późno;P ) dostaje butelachę z mlikiem zasypia na rączkach ,ale mamcia później odkłada Go powolutku co by się Bubu nie zbudziło- do łóżeczka,ale  zdarza się że jak mama Go tylko położy to Bubu zaraz oczy ma jak 5zł ,ale wtedy daję mu jeszcze troszkę mleczka i zasypia.Budzi się później po 24 czasami o 1:00 później po 3:00 lub 4:00 i tak śpiocha do 6 czasami 7 .;-) Ogólnie jest z Niego głodomorek.
Szamie już 120 a zdarza się nawet ,że 150ml. co 2.5/3 h

Często kładę Olusia na brzuszku,żeby sobie poćwiczył i ostatnio Oluś zasnął na brzusiu,ale tak mu się dobrze spało w tej pozycji,że przespał mi 4h byłam w szoku! Gdy się obudził zjadł mleczko i znów na brzusio i znów lulał. ;) A matka wtedy mogła obrobić to co chciała- posprzątać,zrobić obiadzio,poprasować ciuszki Małego i nawet się wykąpać!;)
W dzień czasami nie chce spać długo lub zdarza się też,że zaśnie i minie 20minut i już nie śpi i wtedy mamcia nic nie może zrobić hehe.

Póki co radzimy sobie dobrze. Tatuś jedynie boi się przebierać Synka hehe - mówi "boję się Go ubierać bo jeszcze Go połamię ". :D Ostatnio jak tato zmienił pieluszkę tak po 20 minutach Olivier miał już obsikane wszystko w koło i plecki mokre-bo tatuś źle założył pampersika hehe- no cóż zdarza się! Mamcia już pokazała co i jak dokładnie robić. Jeszcze tatuś musi się przełamać do zakładania ciuszków przez główkę, boi się bardzo tego ,boi się że zrobi mu krzywdę.Z czasem jak Oluś podrośnie to mam nadzieję,że ten "strach" mu minie.!;)

Ja przestałam już prawie całkowicie karmić piersią,pokarmu mam tyle co kot napłakał, więc Mały jest na MM.

Niebawem przed Nami wyjazd do Polski. Cieszę się bardzo na ten wyjazd,ale z drugiej strony też się go boję. Dlaczego ?
Po 1- czekamy na paszport dla Olivierka,złożyliśmy papiery na brytyjski paszport - powinno być wszystko dobrze o ile nie doczepią się do zdjęcia,że wyszło ciutkę może za żółte-ale jestem dobrej myśli! Bo jeśli by Nam odesłali papiery i znów trzeba byłoby składać to na bank byśmy nie zdążyli i wtedy z wyjazdy nici.!
A jeśli z wyjazdu nici to wtedy nici również z chrzcin Olivierka oraz z Naszego ślubu na który właśnie jedziemy do Polski.Długa droga przed Nami,ale mam nadzieję że jakoś damy radę i wszystko pójdzie po Naszej myśli.
Więc teraz byle do 14lipca (wtedy planujemy wyjechać do PL a świętować będziemy 21lipca;)) . )

Jeszcze sporo spraw mamy do załatwienia w związku ze ślubem- ale to już w PL.


A Ja Mama - mam się dobrze!
Trzymam się swojej diety MŻ!  Słodyczy nie tknęłam od dnia porodu czyli równy miesiąc NIC SŁODKIEGO!!!<aaaa> jestem z siebie dumna! Odmawiam sobie również mojej ukochanej coli ;( napoi gazowanych, tłustego jedzenia,zero smażonego itd. i oczywiście zmniejszyłam porcje jedzenia!;)

Tydzień po porodzie waga pokazała mi  -20kg.! ;)
Teraz walczę,żeby zrzucić z siebie jeszcze ze 20kg i będzie super!Mam jeszcze na to miesiąc mam nadzieję,że mi się uda bo nie chce wyglądać jak Wieloryb zamiast jak Panna Młoda haha !
Twistera już wyciągnęłam z garażu i działam.
Czekam teraz jak znajoma wróci z PL i będziemy śmigać na spacerki razem + mam nadzieję,że namówię Ją na jazdę na rolkach z wózkami.! Trzeba łączyć dobre z pożytecznym i zrzucać kg!;)

Tymczasem kończę , bo trzeba nakarmić Mojego głodomorka Małego.





piątek, 1 czerwca 2012

3tygodnie za Nami

W środę 30maja wybiły Nam 3tygodnie jak Nasz Synuś jest z Nami!;-)
Jest Naszym Największym i Najukochańszym Szczęściem.
Jest taki Malutki a daje Nam tyle radości i szczęścia,że nie da się tego opisać żadnymi słowami !


Olivierek wcina coraz to więcej, jak mamusia kładzie Go na brzuszku to podnosi sobie już główkę do góry i przekręca z boczku na bok. ;-) Taki jestem zdolny Szkrabek! ;-)

W środę była u Nas Pani i zważyła Olusia i waży 3.820 kg. Moja Buba Kochana!
W środę również byliśmy na pierwszym szczepieniu przeciwko gruźlicy .
Olivierek był BARDZO DZIELNY nie zapłakał ani razu,ani nawet nie zapiszczał!Mój dzielny mężczyzna!;-)
Mamcia jest z Niego dumna!;-)
He i szczerze powiedziawszy to prawie ja mama mało co się nie popłakałam jak go tuliłam  podczas szczepienia hehe;-)
Mam teraz tylko nadzieję, że ominie Nas gorączkowanie itd.
Mój Bączek sobie teraz leżakuje u mamci na łóżeczku hihihi . . .

Czas leci Nam bardzooo szybko ! Dopiero co przecież leżałam na porodówce i darłam się w niebo głosy z bólu- a tu proszę , mój Bączek leży sobie już koło mnie i rośnie z dnia na dzień. I z dnia na dzień kocham Go coraz mocniej,jest Naszym Małym wspólnym Cudem!;-) Nie wyobrażam sobie życia bez Niego.....

Teraz jesteśmy w trakcie wyrabiania mu paszportu brytyjskiego - mam nadzieje,że wszystko pójdzie dobrze i nie odeślą Nam papierów,że coś jest z nimi nie tak,bo czas Nas goni! 14 lipca mamy zamiar już wyjechać do Polski- bo przecież 21lipca (Nasz Ślub i chrzest Olivierka) coraz bliżej.....
Oby wszystko poszło dobrze,bo jeśli nie (tfu tfu) to będzie klapa po całości i nie będziemy mogli jechać do Polski. Myślę pozytywnie ;-D

W sumie to troszkę boję się tego wyjazdu heh tyle spraw jest to ogarnięcia w tak krótkim czasie,że głowa mała,ale co zrobić ?!Trzeba zacisnąć poślady i zapiąć wszystko na ostatni guzik ,żeby ten Nasz Dzień był jedyny ,niepowtarzalny i wyjątkowy! ;-)

To tyle na dziś ......
Pozdrawiamy I&D&O



niedziela, 27 maja 2012

Mój poród....droga przez ból,gdzie metą było największe Szczeście

Mam chwilkę więc zacznę pisać jak to było......Będzie chaotycznie - wybaczcie,ale czas i Synuś nie pozwalają mi na skupienie i spokojne pisanie ;-)




8maja godzina 4:10 obudziłam się ponieważ poczułam mokro w piżamie,sprawdzam a tu sporo wody.Pierwsza moja myśl " o kurwa chyba mi wody odeszły". Budzę mojego D. i mówię:
-Ja: Misiu chyba mi wody odeszły ( D . się zerwał nie wiedząc co i jak!)
-D: co ja mam robić? ? ?
-Ja: podaj mi ręcznik! !
Poszłam do łazienki a tam cieknie ze mnie.... D. przyszedł do mnie i zaczęliśmy się zastanawiać "co dalej?".
Jechać na szpital?Nie-bo i tak Nas odeślą do domu bo skurczy ,ani nic nie mam.Decyzja : idziemy dalej spać (D. o 5pobudka do pracy),jeśli się zacznie coś dziać to będziemy działać.Ja nie mogłam już zasnąć bo ciągle myślałam kiedy się zacznie i jak to się zacznie....:)


D.wstał już do pracy,pojechał...... Ja leżałam w łóżku cały czas i czułam co jakiś czas jak wody mi lecą więc co chwilę zmieniałam sobie tylko ręcznik.
Przyszło już prawie południe, po rozmowach z moimi internetowymi koleżankami ,które stwierdziły że jak wody mi odeszły to powinnam jechać do szpitala itd. więc zadzwoniłam do D. powiedziałam mu żeby zadzwonił na szpital i powiedział,że odeszły mi wody i co dalej mamy robić.
Pani ze szpitala powiedziała,że możemy przyjechać,żeby mnie przebadać itd. Więc D. zwolnił sie z pracy przyjechał po mnie i pojechaliśmy.
Na miejscu położna mnie zbadała,powiedziała że jeszcze troszkę wód mam,rozwarcia nie mam- więc jeśli przez noc nic mnie nie złapie to mam się na drugie dzień (9maja -1termin porodu) zgłosić do nich na godzinę 8:00 i wywołają mi poród.!
Wróciliśmy do domku a popołudniu pojechaliśmy po moją mamusię na lotnisko. Nic a nic się nie ruszyło,zero skurczy,zero czegokolwiek , poszliśmy spać.....


9MAJA pobudka przed 7:00 żeby się ogarnąć ,zjeść śniadanko i jedziemy : Ja ,Damian i Mamcia.


Zawitaliśmy na oddział,zaprowadzili Nas na sale gdzie mnie podpięli pod KTG aby sprawdzić serduszko Synka i czy mam jakieś skurcze.
Położna zbadała ciśnienie itd. przeprowadziła badanie (troszkę bolało) powiedziała,że muszę poczekać na swoją sale na której będę rodzić, na której dadzą mi jakiś żel który przyspieszy mi poród ,wywoła skurcze itp. Kazała mi chodzić i jeszcze raz chodzić.
Tak więc Ja ,Damian i Mamcia spacerowaliśmy sobie długim korytarzem szpitalnym....Mnie nic nie ruszało!Wróciłam na salę,poleżałam troszkę,znów przyszła położna patrzeć na ktg - jak serduszko,jak moje skurcze. skurczy brak,serduszko b.dobrze;-)Więc idziemy spacerować dalej....
Powoli z czasem zaczęły mnie łapać lekkie skurcze co 7-8minut ale nie były one bardzo bolesne.
Od tego chodzenia już się zmęczyłam i wróciłam na sale....Przyszła położna i powiedziała,że sala na mnie już czeka,więc zebraliśmy swoje manatki i poszliśmy za położną.


Sala duża,przestrzenna z łazienką itd. cała aparatura,łóżko z podstawkami na nogi itd. heh w pewnym momencie wzieło mnie lekkie przerażenie gdy pomyślałam " ja niebawem na tym łóżku będę rodzić!!"
 Około godziny 17 leżałam już na łóżeczku,przyszła nowa położna,która znów mnie przebadała,zmierzyła ciśnienie,podpieła ktg ,zbadała mnie na dole -rozwarcie na 3cm. No nic czekamy.....
W końcu stwierdzili ,że być może dam radę urodzić sama bez żelu....
Położna była bardzo miła dziewczyna ( dziewczyna bo nie miała więcej niż maax 26/27lat) wypytała mnie o wszystko, czy chce znieczulenie itd. Oczywiście powiedziałam,że nie chcę że chcę rodzić naturalnie.
Bardzooo byłam ciekawa jak to jest,jaki to jest na prawdę ból ....


W końcu podłączyli mi kroplówkę na wywołanie skurczy, dostałam jej 8ml gdzie 1ml miał "schodzić" przez 1h czyli ogólnie miałam mieć podłączoną kroplówkę na 8h i położne stwierdziły,że do ranna powinnam urodzić.Dostałam gaz,który miałam używać jak tylko będę czuła że nadchodzi skurcz.;)
Położna zaglądała do mnie co 10minut i sprawdzała czy pojawiają się jakieś skurcze i zaczęła mi podkręcać kroplówkę coraz częściej.....


Około 19 zaczęłam już odczuwać skurcze częściej i z czasem coraz bardziej bolesne.
Po użyciu gazu ,który bólu niestety w ogóle nie uśnieża,ale sprawia że człowiek czuje się jak na jakimś haju i zaczyna mieć śmiechawkę- było chwilę śmiesznie na sali.
Leżąc i czekając na skurcz,a razem ze mną mama i Damian- nagle słyszymy zza ściany krzyk kobiety,która rodziła... Ja postawiłam oczy,spojrzałam tylko na mamę i mówię " zaraz ja tak będę pewnie drzeć japę z bólu" mama się zaśmiała a ja razem z nią i załączyła mi się głupawka śmiechu! Nie mogłam się powstrzymać,śmiałam się tak że aż się zapowietrzałam he he!Położna biedna nie wiedziała z czego tak brechtam i sobie wyszła.
Mam nawet filmik nakręcony w telefonie przez mojego D. jak mnie złapał napad śmiechu he he;)!


Ok- wracamy na ziemię ,czas ucieka a skurcze coraz mocniejsze..... Wiedziałam w którym momencie przyjdzie skurcz.bo z każdym skurczem serduszko mojego Olusia zaczynało bić szybciej.
D. już zaczął mi masować krzyż-bo niestety ,ale bóle miałam też z krzyża....


Wróciła do Nas położna,która podkręciła mi kroplówkę na 8ml i od tej pory się zaczęła jazda.!


Skurcze co 2-3minuty każdy jeden skurcz wdychałam ten gaz,ale z czasem zaczął mnie on drażnić ponieważ wysuszał mi bardzo usta i gardło. Każdy następny skurcz zaczynałam już stękać i jęczeć powoli....
Położna znów mnie przebadała (bolało to już jak cholerka,ale mus to mus;/)stwierdziła,że mam rozwarcie na 7cm wiec czekamy niby do 10cm.


UWAGA TERAZ BĘDZIE NIEMIŁO ;/
Zaczęło mnie cisnąć w tyłku ! Mówię do mamy,że muszę do WC- a mama do mnie " to są skurcze parte dlatego wydaje Ci się,że Ci się chce kupę,ale to dziecko się napina" ,więc Jej mówię,to nie dziecko ja muszę na wc!! A Oni nic!
No i takim oto sposobem narobiłam pod siebie (tutaj niestety nikt mi nie zrobił ani lewatywy ani nic w tym stylu) z nerwów i bólu i wstydu zaczęłam płakać -dobrze,że położnej nie było wtedy na sali, mama szybko sprzątnęła wszystko itd. ale i tak mi było wstyd.


Ja jeszcze głupia leżac na wcześniejszej sali zapomniałam się i zjadłam 2 banany - a ja  po bananach sadzę bąki hahaha :D ! Więc wszystko zebrało mi się na raz! :P No ,ale cóż 'zdarza się' lol !
Poszłam do wc raz jeszcze,ale tym razem na siusiu - myślałam,że nie wstanę z wc bo miałam skurcz co chwila ledwo co doszłam do łóżka.
Po 21 zaczęłam mieć już takie skurcze ,że już nie dawałam rady,płakałam z bólu! I  w pewnym momencie poczułam,że już muszę przeć ,przyszła położna i się  mnie pyta czy chcę przeć a ja ,że TAK !!! Kazała mi się położyć na boku - niby miało mi to pomóc i troszeczkę zmniejszyć ból -pfff dupa! Ból przez to miałam jeszcze większy i w ogóle mi to nie pomogło,wręcz przeciwnie-utrudniało mi wszystko....więc się przekręciłam na plecy....  Przestałam wdychać ten gaz bo już mi nic a nic nie pomagał a tylko wkurwiał!:D
A ta położna do mnie,żebym wdychała go... Myślę " co za sukaa mówię,że nie chce" ale ok wdychnęłam i znów odstawiłam.! I moja cudowna mamcia za ten gaz i mi go do buzi zaczęła przytykać i niestety oberwało się Jej!;/ Ja w bólu - gaz mnie wkurwiał a ona mi go wciska na siłę... Krzyknęłam kilka słów i mamcia zabrała gaz;P !


I zaczęłam przeć na maxa!
Nie mogłam normalnie wypchnąć mojego Szkrabika hehe- ból o ja pierdole! :O !!
W pewnym momencie już nie wytrzymałam i powiedziałam,że chcę znieczulenie!!! Chciałam  epidural w kręgosłup -mówię to położnej a moja mama sie odzywa" NIE!!"  nOSZ kurwa to ja rodzę czy Ty Mamo.?!Mnie boli czy Ciebie?!........Moja mama nastawiona anty epiduralowo ponieważ bratowa miała też znieczulenie w PL w kręgosłup i do tej pory ja boli kręgosłup itd. i mama się bała,że ja w bólu ruszę sie i źle mi się wbija igłą i mi uszkodzą coś.... OK więc powiedziałam,że chce ten jakiś zastrzyk ,ale położna stwierdziła,że nie zawsze on pomaga - ale mimo to mówię, dawać bo jebnę tu!
I co sie okazało ? Nie zdążyłam dostać żadnego znieczulenia więc rodziłam  100% naturalnie bez wód płodowych już,czyli :ja sobie tak mówię,że rodziłam 'na suchara" eheheh :P
Parłam,parłam....darłam się w niebo głosy- hehe pewnie cała porodówka mnie słyszała,ale jak krzyczałam to było mi lepiej....
Najbardziej wkurzające było to ,że czujesz już główkę że zaraz wyskoczy a tu co ?Kończą Ci się siły do wypychania i chwila przerwy i od nowa.... Bosheee myślałam,że nie wyjdzie ten mój Syn!;))


Aż w końcu po wieeelkich krzykach na prawdę! Wyszła główka.... chwila odpoczynku i znów dalej przeć!
I o godzinie 21:48 wyparłam Moje NAJWIĘKSZE SZCZĘŚCIE OLIVIERKA-odrazu położyli mi Go na piersi,był taki cudowny,śliczny,dużee oczka ah- i po chwili usłyszałam Jego głos...Przytuliłam mocno,całowałam ile mogłam- nikt mi go nie zabierał, to była tylko NASZA wspólna pierwsza chwila- ciałem do ciała.....Później zabrali Go na wagę itd.ale cały czas Go widziałam i obserwowałam.
Synka ważyli,mierzyli a ja urodziłam łożysko bardzo szybciutko w 5sekund dosłownie.


Poród piękny i bardzoo bolący moment życia! Po porodzie stwierdziłam,że nigdy więcej nie urodzę bez znieczulenia..... Dziś po ponad 2 tygodniach zdanie powoli mi się chyba zmienia,ale jak będzie na prawdę to się okaże za.......hmm myślę ,że ok 2 lata;-)
Mówią,że gdy kładą Ci dziecko na pierś to zapominasz o całym bólu- hmm to ja chyba jestem jakaś inna ,bo ja o tym bólu nie zapomniałam... ;/ cieszyłam się dzieckiem,płakałam ale ból odczuwałam jeszcze w kroczu.


Pochwalić się też mogę ,że  ani mnie nie nacinali, ani nie pękłam!!! ;)Więc ufff....


Tatuś- był również bardzo dzielny,masował mi plecy kiedy chciałam,drażnił mnie czasami- ale wszystko w koło mnie drażniło momentami,więc.....
Kazałam mu pilnować Olusia jak się urodzi,żeby mu nikt nic nie zrobił.!;-)
Tatuś oczywiście przeciął pępowinę ! I gdy synek już wychodził z mamusi tatuś trzymał mi jedną nogę i obserwował co się tam dzieje,drugą nogę trzymała mi mama- Ona też była bardzo dzielna i widziałam jak przeżywała razem ze mną mój ból- bo Ona sama rodziła 3 razy naturalnie bez znieczuleń więc wiedziała jak mnie boli.
Tatuś jak Oluś tylko wyszedł cyknął kilka fotek jak to wszystko tam wygląda/wyglądało- sama chciałam. Zatrzymam je tylko i wyłącznie dla siebie.....


Bardzo jestem im wdzięczna,że byli ze mną w takim momencie i mnie wspierali i nawet,że mnie momentami denerwowali hehe.
Położne były w szoku,że tak szybko urodziłam, bo One były przekonane,że do rana będę rodzić-a tu ciach bach 21:48 i po wszystkim...... One myślały również,że ja pękłam w środku i chciały szyć
,ale sprawdziły i okazało się że nie ma takiej potrzeby! ;-)




Mój Synek to terminowy chłopak;-) I urodził się w swoim pierwszym terminie.!;)
Olivierek- jest spokojnym i grzecznym dzieciątkiem,daje mamusi pospać w nocy i w ogóle-NA PRAWDĘ NIE MOGĘ NARZEKAĆ -MAM ZŁOTE DZIECKO!!! I KOCHAM GO NAJBARDZIEJ I NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE.!
Właśnie sobie śpiocha koło mnie słodko,więc ja na szybkości dopadłam się do pisania- wybaczcie,że tak chaotycznie...!



czwartek, 17 maja 2012

Olivierek jest już z Nami

9 MAJA 2012

przyszedł na świat Mój Największy SKARB- Syn OLIVIER...!

Waga 3048 i 52cm !
Jest prze kochanym,przesłodkim i przecudownym dzieckiem! 
Uszczęśliwił mnie swoimi narodzinami jak nikt inny dotąd NICZYM!
Więcej napiszę jak będę miała więcej wolnego czasu, bo teraz cały czas poświęcam Mojemu Skarbeńkowi!




Przedstawiam Wam Mojego Synka:




poniedziałek, 7 maja 2012

Kącik Olivierka

Tatuś w końcu kupił łóżeczko, złożył a mamusia przygotowała Ci Synku pościel i całą resztę.
Wszystko dla Ciebie,wszystko czeka na Ciebie......
Zrobiliśmy też w sobotę ostatnie zakupy dla Ciebie: karuzelę,kosmetyki i kilka innych pierdółek.

Teraz siedzę już w łóżku , a obok niego stoi Twoje łóżeczko -jeszcze puste,ale za kilka dni będziesz sobie  Ty w nim słodko spał, a ja będę Cię obserwować,przyglądać się i podziwiać .... Nie dowierzając ,że mam tak blisko swoje wielkie szczęście Ciebie!:*
Razem z tatą nie możemy się Ciebie doczekać ....
Śmiejemy się z tatą,że zanim się urodzisz to Twoja karuzela przestanie grać. :P Bo razem z tatą lubimy ją sobie nakręcić żeby grała..... ;-)



Czekamy . . . . . 

Mama i Tata :*



Wizyta u położnej

Ten wpis powinnam napisać kilka dni temu,ale teraz mnie wzięło na nadrabianie.


Długoooo wyczekiwałam wizyty u midwife !  W związku z Naszą przeprowadzką itd ciągle sie to przeciągało,ciągle coś było nie tak! 
W końcu sie udało- ale oczywiście nie obyło sie bez "problemików".

3maja siedzę sobie na dole patrzę listonosz idzie w Naszą stronę, wrzucił do skrzynki listy- więc poszłam zobaczyć co przyniósł. LIST ZE SZPITALA- myślę sobię :"wow no w końcu!!"
Otwieram ,czytam - a tam,że zapraszają mnie na spotkanko z midwife 3maja o godzinie 12:30 !

Patrzę na kalendarz, patrzę na zegarek i co widzę ?! 3maja  godzinę  prawie,że 14:00!!!
Myślę sobie "kuźwa to chyba jakiś żart!!" Oczywiście się wkurzyłam jak nie wiem!Dzwonię do Mojego D. i mu mówię, On też się lekko wkurzył - zadzwoniliśmy tam na numer który był podany w liście i powiedzieliśmy co i jak ,że dostałam list przed chwilą i już jest za późno żebym przyjechała itd. i położna przełożyła Nam spotkanie na następny dzień na 9:30!
Całe szczęście mój D. pojechał tam ze mną ( do pracy pojechał na późniejszą godzinę-ahh dobrze,że ma wyrozumiałe szefostwo!) bo ja bym sama nie doszła tam za chiny  ! ! !
Zajechaliśmy tam- i byłam miło zaskoczona bo położna SUPER BABKA!!!Nie to samo co tamta czarna wrr!

Powiedziałam Jej co i jak, Ona ze mną porozmawiała ,zmierzyła ciśnienie, sprawdziła wyniki badań które robili mi w GP (krew+ mocz) pomacała brzusio itd. I wszystko jest OK!
Poza jednym.... Mam bardzo bolesny ucisk z tyłu pleców koło krzyża z lewej strony,który nasila sie przy każdym ruchu moje nogi gdy chodzę! I chodząc po prostu "kuśtykam" bo nie dam rady iść inaczej - bo boli!:(
Ona widząc mnie pierwsze co zapytała co się stało,więc Jej powiedziałam,że mam ból tu i ówdzie itd.

Pani była na tyle miła,że stwierdziła że Synuś jest na tyle już duży i dobrze rozwinięty ,że śmiało mogę już Go urodzić -więc zadzwoniła do szpitala u umówiła mnie na wizytę na czwartek 


(10maja) na 15:30




i tam mnie zbadają zrobią  scan i co najlepsze PRAWDOPODOBNIE WYWOŁAJĄ MI JUŻ PORÓD ŻEBYM SIE NIE MĘCZYŁA !!!!:D:D:D: <juuupii> !!

Byłam w szoku gdy to usłyszałam!:) I powiem Wam,że jakoś nie do końca do mnie to dociera,że już w czwartek mogę mieć  swoją KRUSZYNKĘ przy sobie!!:)
Więc teraz byle do czwartku i jedziemy.... Już oczywiście z torbą szpitalną itd.!:-) Ah! 

Wyniki mojej krwi sie poprawiły więc  skończyłam już łykać tabletki,mocz też okazał się ok!
Ehh pierwszy termin mija Nam 9maja;) Ale nic sie chyba nie wydarzy tego dnia,ani wcześniej.....

Drugi zaś 18maja i Pani powiedziała,żebym się 3mała tego terminu więc OK!
No ale mam nadzieję,że na prawdę w ten czwartek lekarz mi powie,że koniec moich męczarni i zobaczę już swojego SYNKA!!!
Doczekać się nie mogę...Radość jest nie do opisania,ale i z drugiej strony jak tak siedziałam i czekałam na poród z dnia na dzień czułam się bardziej na luzie, a teraz jak wiem, że już w czwartek będę w szpitalu i tam przyjdzie moment ,że zacznie się ból itd. to troszkę mnie to jakoś tak...hmm "czuję lekki zapach strachu" :D hahaa ! 
Mimo to - i tak się cieszę.!

Więc 3majcie kciukasy za Nas w czwartek,aby wszystko poszło po mojej myśli i żebym ze szpitala wyszła już rozpakowana z Moim Synkiem w ramionach!



Nasze ostatnie wspólne tygodnie z brzusiem :


















Mamusia przylatuje!

Dziś wpis o wszystkim po troszku,jest już późno więc tak na szybko coś naskrobę.
Mogła bym w sumie w dzień usiąść spokojnie i napisać wszystko co bym chciała,ale NIE CHCE MI SIĘ! Wiem LEŃ ze mnie.!;)

Tak jak w tytule PRZYLATUJE MAMUSIA- już jutro !! Cieszę sie ogromnie,że będę miała Jej pomocną dłoń przy sobie,Jej rady i w ogóle.!:) Tak się już za Nią stęskniłam! I cieszę się ,że będzie przy mnie w tym ważnym dla mnie dniu - kiedy narodzi się Mój Najukochańszy i wyczekiwany Synuś~!
Chciała bym,żeby była ze mną też przy porodzie,ale gdy Ją pytałam czy będzie stwierdziła,że oszalałam he he- mówi ,że nie chce bo przypomną się Jej 3 porody, które Ona przechodziła i że nie chce patrzeć jak będę płakać lub cierpieć he he. No cóż nie będę ją na siłę nawiać-ale liczę po ciachu ,że jeszcze zmieni zdanie jak już będziemy w szpitalu. :P

Tak więc jutro po pracy Mój Damcio jedzie po przyszłą teściową na lotnisko- Mamita londuje w Londynie o 16:30 ,ale będzie musiała troszkę niestety poczekać na Damiana ponieważ On kończy pracę o 17:20 -ale zerwie się pewnie troszkę wcześniej (taką mam nadzieję) .
Mamitka będzie musiała sobie usiąść i poczekać- ale zanim zrobią odprawę itd. to też troszkę minie.....
Mam tylko nadzieję,że jakoś się odnajdą na tym lotnisku he he!
Ja niestety nie jadę  po Mamitkę, bo musiała bym jechać specjalnie do D.pracy i stamtąd się z Nim zabrać- a niestety ja już nie jestem na siłach do chodzenia, jeżdżenia itd. :/Będę czekać na Nich w domku ,zrobię jakiś obiadzio itd. i myślę,że będzie OK!

Z mamą się  śmiejemy ,że Olivier czeka na przyjazd Babci i dopiero wyjdzie na świat - no cóż zobaczymy jak to będzie! ;-)





MAMCIU CZEKAMY NA CIEBIE ! ! ! ;-)


Ajć! Będę miała swoją MAMITKĘ  ponad  2tygodnie u siebie ! ! !  <sialalala> :)
I'm happy !!!!


sobota, 28 kwietnia 2012

Przeprowadzka Nasze 4kąty

Dawnooooooo nic nie pisałam!
Wszystko przez Naszą przeprowadzkę i brak internetu na nowym mieszkanku-aż do dziś!W końcu mamy stałe łacze- uffff! Bo byłam odcięta od "świata" - nadrabiałąm troszkę na telefonie,ale bloga nie dało się napisać. :/

Więc- mamy swoje mieszkanko 3pokojowe- wszystko rozpakowane,ale nie jesteśmy jeszcze w 100% umeblowani itd. Niestety mieszkanie było bez ŻADNYCH mebli, jedynie kuchnia je posiadała, resztę musieliśmy sobie sami ''kombinować'' - ale najważniejsze rzeczy już mamy- a reszta z czasem, bo z kasy to spłukaliśmy się po całości.! ;P

I MAM SWÓJ OGÓRDECZEK!;) Cieszę się z niego jak dziecko..... ahhh będę sobie w nim przesiadywać,leżeć na trawce z moim synkiem- będzie PIĘKNIE!;)
Wszystko pieknie cacy,ale do szczęścia brakuje mi NAJWAŻNIEJSZEJ OSOBY- MOJEGO OLIVIERKA!!!! Już się nie mogę Go doczekać - jeszcze tydzień lub dwa i będę mogła Go tulić do woli!!;)))


Moje nogi niestety nadal ciągle spuchnięte,mimo że unikam chodzenia to wyglądają jak 2wielkie balony! ;/ Wyglądam jak świnia....;/ ehhh

W sumie tyle się ostatnio działo,że  nie potrafię wszystkiego ogarnąć jedną ''ładną kupę'' i opisać............;/
Ajć- nie mogę zebrać myśli- mam dziś płaczliwy dzień...Jest mi ciężko,zaliczyłam już 3 kłótnie z moim D. które oczywiście zakończyły się dla mnie płaczem......
Pogoda za oknem do dupy- leje już od 2 tygodni!!! Niech ktoś zabierze te chumurska stąd.!

A w tle leci : Happysad "Miało być tak pięknie" .............................

Kończę póki co,może jutro jakoś bardziej zbiorę myśli o opiszę co i jak się działo ( zaliczyliśmy imprezkę babyshower, wizyta w nowym GP i szykowanko wszystkiego dla Olcia mojego).




Zebrało mi sie na smuty -chyba ta pogoda tak działa?
Może,któraś z Was pamięta ten kawałek : Ich Troje " za ten papieros" ..... ahhhh


piątek, 30 marca 2012

Moje biedne nogi:(

Tydzień temu zaczeły mi puchnąć nogi, po wędrówce do sklepu z moim D.

Wczoraj znów to samo,ale wczoraj przeszło to samo siebie.... Moje nogi były w stanie okropnym..;/
Cięzko mi jest, więc wybrałam się do sklepu po kilka duperelek, ale licząc sie z tym,że nie dojdę piechotą- podjechałam autobusem pod sklepy, tam przeszłam po 3-4 sklepach kupiłam co chciałam i wróciłam do domu autobusem..... 
Po powrocie moje nogi wyglądały OKROPNIE !!! Całe w kostkach spuchnięte....;/
Niestety czekała mnie jeszcze wycieczka z psem do parku....:( Ledwo sie doczłapałam! Stopy bolą !

Gdy wróciłam z parku już nigdzie sie nie ruszałam...
Pokazałam przez skype moje nogi mamie, była w szoku! Powiedziała, mi że moja bratowa będąc w ciązy tez miała takie balony i odrazu ją skierowali do szpitala...;/

Dziewczyny z forum, też mi pisały,że nie za ciekawie moje nogi wyglądają.....;/ 
stwierdziłam,że poczekam jeszcze do dziś jak moje nogi będą funkcjonowac i co .?
To samo co wczoraj.... Od samego rana gdy jeszcze nic nie chodziłam, nogi już były nabrzmiałe....;/!

Poprosiłam mojego D. żeby zadzwonił do położnej, niestety nie pracuje dziś, dopiero we wtorek , Pani po drugiej stronie telefonu  przełączyła Go na szpital gdzie byłam już kiedyś i tam mu powiedziała Pani,że to pewnie od wysokiego cisnienia ,że mam dużooo odpoczywać! I ,że jeśli chce to mogę do nich przyjechać...
Pytała też kiedy mam wizytę u położnej, D. powiedział,że 4 kwietnia i że ost. miałam miesiąc temu, a Pani stwierdziła,że jak na mój tydzień ciąży (35/36) to za duży odstep mam między wizytami !!;/
No ŚWIETNIE! głupiaaa czarna położna!;/ wrr!!

Hmm o reakcji mojego faceta nie będę pisała, bo nie chce sobie jeszcze bardziej cisnienia podnosić..!;/
 Powiedział mi tylko " jak chcesz to idź tam do nich, chociąz pewnie Ci sie nie chce?" i tyleee!

Gdzie kurwa nie mam siły na nogach stać to mam sobie iść sama, no jasneee!:]  Rewelka juz lecę.!
Jak wróci z pracy i nie powie nic na tamat czy mnie zawieść do szpitala , to ubiorę się wyjdę i sama pójde bez łachy ! ! 

Niby to 'tylko" spuchnięte nogi,ale jesli to od ciśnienia to nie jest to dobre dla Mojego Synka! Nie wspomnę już ,że może to być zatrucie ciążowe- mam nadzieję,że nie!!

ehhh a jutro przeprowadzka.;((( 
Dziś musiałam spakować całą kuchnie... wlaśnie skończyłam, a nogi wchodza mi w dupe....!!:((
Nie mam sił.! 
D. pewnie wróci później bo po pracy musi jechać po auto do przeprowadzki .....
Więc do szpitala wybiore sie koło 20/21 chyba...... I mam nadzieję,że wrócę z niego.
Rok temu gdy sie przeprowadzalismy też wylądowałam w szpitalu przed samą przeprowadzką....;/

I kurde dziś jest PIĄTEK ! Wcześniejsze moje wizyty w szpitalu były też w piątki- ehh ;/

Juz chciała bym urodzić.... ehh
Ide poleżeć z nogami do góry....


a tutaj mojego nogi z wczoraj:


a tutaj z dziś z rana, gdzie jeszcze nic nie dreptałam (jedynie do kuchni po śniadanie)


środa, 28 marca 2012

35tygodni z moim brzuszkiem

Dziś wybija Nam 35tydzień  ciąży! Kiedy to zleciało .? ? ? Ktoś mi powie? :P
Z każdym dniem uwielbiam swój brzuch coraz bardziej, a dlaczego? Bo jest jedyny i niepowtarzalny! 
A zawartość Jego jest najbardziej cenną zawartością jaką kiedykolwiek posiadałam .
 Jest to Mój Syn!
Czekam na Niego z wielkim utęsknieniem, z wielką miłością i z wielkimi emocjami!
Uwielbiam Jego każdy ruch,każde wypięcie się,każde pocisk na pęcherz!
Chciała bym ,żeby się już urodził,ale wiem że im dłużej posiedzi w brzuchu, tym lepiej dla Niego.
Mi pozostaje tylko cierpliwie czekać..... Będę czekać,bo wiem że warto! To czekanie na pewno będzie mi wynagrodzone, chociażby nocnym płakaniem. ;P 
Kocham Cię Syneczku i czasami aż nie wierzę,że Ja- Ja Inka jestem w ciąży i będę miała swoje ukochane dziecię,które noszę pod sercem i które urodzę Ja sama dla siebie i dla mężczyzny którego Kocham!

Ciąża to najpiękniejszy stan w jakim może być kobieta!
Tak więc odliczamy dalej Nasze tygodnie i dni .... Aż w końcu Nasz Synuś zdecyduje się wyjść do nowego świata.Przed Nami jeszcze TYLKO 5 TYGODNI ! ! !


Odbiegając od tematu .


Dziś zadzwonili do Nas z agencji od której będziemy wynajmować Nasze mieszkanko.
Pan chciał Nas prosić o przełożenie dnia przeprowadzki ( umówiliśmy się na sobotę) na wtorek!
Powód? 
Agencja zanim "odda" dom musi sprawdzić dokładnie czy z domem jest wszystko w porządku, czy nie ma żadnego zagrożenia itd.
Co się okazało? W domu byli Panowie od gazu itd. którzy sprawdzili wszystko jak należy i okazało się,że boiler który jest w domu nie działa dobrze, jest stary i z którego gdzieś powoli ulatniał się gaz!
Panowie próbowali to naprawić ,ale stwierdzili że niestety nie da się naprawić i konieczna jest wymiana na nowy boiler co zajmie im troszkę czasu - wymiana może być zakończona w sobotę popołudniu ,lub nawet dopiero około wtorku,wszystko zależy jak pójdzie współpraca z Panami którzy zajmują się tym wszystkim.
Dlatego też właśnie Pan z  agencji chciał Nas poprosić o zmianę terminu przeprowadzki,ale niestety My nie możemy sobie na to pozwolić,ponieważ  na obecnym mieszkaniu możemy zostać tylko do 1kwietnia (wtedy kończy Nam się umowa + w niedziele ok.13 chcą się tutaj wprowadzać nowi lokatorzy).Tak więc poinformowaliśmy Pana z agencji,że niestety ale nie damy rady nawet gdybyśmy chcieli.... Pan powiedział,że OK nie ma problemu , możemy się wprowadzać już od soboty  lecz musimy sie liczyć z tym,że może być taka sytuacja,że do wtorku nie będziemy mieli ciepłej wody.;/  No chyba,że Panowie szybko i sprawnie się uwiną z tematem i zakończą to w sobotę popołudniu- także wszystko okaże się w sobotę. ;)
Jakoś przeżyjemy bez tej ciepłej wody ,no cóż......... Innego wyjścia nie mamy!
Cieszę się,że sprawdzili ten dom tak dokładnie i że "wyszło" to z tym boilerem teraz a nie po jakimś tam czasie i że będziemy mieli nowy boiler a nie jakiś stary gruchot z którego ulatniało się świństwo!!
Panowie niech robią swoje , a My będziemy robić swoje i się wprowadzać.

Nie mogę się już doczekać tej soboty! :) Mój D. zawiezie mnie do nowego domku z rana,  rozpakuje rzeczy z auta do domu, Ja tam zostanę z Brunciem zacznę sobie sprzątać a D. wróci na stare mieszkanie po reszte rzeczy + odmalować ściany itd. co by nie było,że coś jest nie tak.
I później już tylko do przodu...... Sprzątanko,mycie okien i urządzanie Naszego gniazdka.;)
Mam tylko nadzieję,że Nasz Synuś przez to nie pospieszy się szybko do wyjścia na świat. :P
Niech poczeka  troszkę jeszcze.....

Dobranoc....







wtorek, 27 marca 2012

Zmiana lokum-przeprowadzka!

Taaaak !!!
 W końcu po długich poszukiwaniach udało Nam się znaleść domek, w którym przede wszystkim właściciel akceptuje PSA !!!!
Cieszę się bardzo z tego powodu, bo do końca miesiąca zostało coraz mniej dni, a niestety na tym mieszkaniu gdzie teraz mieszkamy nie byłoby opcji zostania chociażby kilku dni dłużej.
Ale udało Nam się i to jest najważniejsze.!;) Będę mieć swój ogródeczek , w którym pies będzie latał , a Ja z Olivierkiem będziemy leżakować i leniuchować jak Tatuś będzie w pracy! Haha :D
Doczekać się nie mogę jak już się tam przeprowadzimy.... Zaczynamy w sobotę, więc jeszcze tylko kilka dni i sajonara stare lokum :D !Nie cierpiałam tego mieszkania ;/I gniecenia się 1 1bedroom.!
Teraz będziemy mieć 3bedroom +salon+ jadalnia - oj taaak będzie Oluś miał gdzie latać o rozrzucać zabawki.
Jedyny minus tego domu ,to to że nie jest umeblowany (poza kuchnią) więc czekają Nas dodatkowe wydatki,żeby kupić meble i wszystko to co Nam potrzeba, nie zrobimy tego od razu na raz , ale najważniejsze rzeczy trzeba kupić już teraz (np. łóżko:D );P
 Najbardziej to się chyba cieszę z tego ogródka haha a Mój Damcio z garażu.!:D Już wiem, gdzie Mój przyszły Mężulek będzie spędzał weekendy!:P 

Część rzeczy mamy już spakowanych - ja swoje ciuchy spakowałam juz tydzień temu  mimo,że nie wiedziałam jeszcze czy będziemy mieli sie gdzie przeprowadzić hehe. :P 
Teraz powinnam się ruszyć i popakować resztę rzeczy z szafek,pułeczek itd. ale za cholerę nie chce mi się za to zabrać. ;P Leń chyba mnie ogarnął ?! Znając mnie to chyba zrobię to na wariata na ostatnią chwilę. ;P
Ale dam radę.!:)
Wynajeliśmy już VANA dużego żeby przewieść wszystko i w sobotę rano jedziemy po klucze do agencji, Damian zawozi mnie już z częścią rzeczy do domku ,zachasam rękawy i biorę się do roboty -sprzątanko,mycie okien ,podłóg itd.
A wieczorkiem zaparzę sobie moją ulubioną melisę z pomarańcza i usiądę na ogródku i będę odpoczywać - ahh się rozmarzyłam haha ! :D


Koniec ciąży coraz bliżej.!!! ;) Poród depcze Nam po stopach- mam nadzieje,że Synuś da mi ogarnąć domek, a później niech się dzieje co chce.;)
Jeszcze 6tygodni przed Nami.

I mam też 2 cudowna wiadomość !!!!!!!!!!!

MOJA UKOCHANA MAMUSIA PRZYLATUJE DO NAS 8 MAJA I ZOSTAJE DO 27 MAJA!!!
Cieszę się bardzo z tego powodu.!:)))) 
Ciekawa jestem tylko,czy Oluś poczeka w brzusiu na babcie i czy uda Nam się jeszcze w 2paku pojechać po Nią na lotnisko.?!:)

A to dzisiejsza paczuszka ,która przyszła dla Olivierka ( zarejestrowałam sie kiedyś na jakiejś stronce) dostaliśmy 8książeczek Disney'a w języku angielskim, więc i Ja i Oluś będziemy się szkolić. :P

POZDRAWIAMY !









czwartek, 22 marca 2012

♥Moje sny o moim Synku♥

22MARCA2012  (czwartek) godzina 8:35!


Na liczniku tygodniowym wybiło dziś 34 tygodnie !

Sen nr.1 

Od kilku tygodni śni mi się Mój Olivierek . Pierwszy sen był tydzień temu z środy na czwartek, śniło mi się że byłam w sklepie z ciuszkami dla dzieci a Synek mój jak to On dawał mi popalić wypinając się pod skórą.;)
W pewnym momencie stojąc przy wieszaku z sukieneczkami, Mój Oluś wypiął się tak mocno że przebił się przez skórę brzucha wynurzając swoją główkę ,która była w takim jakby śluzie, oczko miał jedno przymknięte a drugim zerknął na mnie, po chwili wyciągnął jeszcze swoją rączkę z brzucha i sięgnął po....... ŻÓŁTĄ SUKIENECZKĘ !!!:) I zabrał ją ze sobą chowając się z powrotem do brzucha.
W tym śnie włosy Jego były czarne, miał taka czarną czuprynkę na głowie i bardzo bardzo ciemne oczka.!;)
Pierwsza moja myśl,po przebudzeniu -" CO JEST DZIŚ ZA DZIEŃ! OoO matko ! A może jednak będzie dziewczynka, a nie chłopiec!? "
A dlaczego 1 myśl "co dziś za dzień" ? Otóż dlatego ,że większość snów które śnią mi się z czwartku na piątek -sprawdzają mi się!
Tak  "wyśniłam" sobie zdaną maturę z W.O.S'u , której się bardzo obawiałam , oraz to że jestem w ciąży (nie wiedziałam jeszcze o tym, a przyśniło mi się że zaciążyłam i w piątek po pracy kupiłam test,zrobiłam w sobotę i pokazały mi się II krechy:D )! Stąd moje myśli. :P 


Następny sen miałam kilka dni temu, nie pamiętam dokładnie już w którą noc ,ale znów w roli głównej Mój Synuś! :)


Sen nr. 2

..... Siedziałam z mamą i moim starszym bratem w jakimś pokoju,rozmawiając itd. i nagle Olivier zaczął się wypinać ( nie wiem co On ma z tym wypinaniem się,ale w rzeczywistości też mi się cały czas wypina tak jakby miał już za mało miejsca), tym razem wypiął się też tak mocno ,że przebił się przez skórę mojego brzucha, w dziwny sposób bo "wynurzył" się całym ciałkiem i obkręcił  się tak ,że pupcia Jego była pod piersiami moimi , złapał się swoimi malutki rączkami za swoja malutką główkę (coś w stylu jak malutkie dzieci robią "ojojooj jakie mam kłopoty" hehehe ) i przekręcił sobie główke ku dołowi tak jakby do wyjścia!:)  I chował się...... I na tym zakończył się mój sen.!:) 
Tym razem miał włoski blond ,ale aż białe hihi siwulek  i oczka miał w kolorze niebieskiego pięknego oceanu!:)
Zastanawiam się teraz jakie tak naprawdę w końcu będzie miał włoski. :P


Sen nr. 3 
Dzisiejszy najświeższy. :P (z środy na czwartek)


Dzisiejszy sen był chyba najlepszy hehe. ;-)
Role główną oczywiście odegrał Mój Ukochany Syneczek!:)
Byliśmy z Moim D. w PL........ Poszliśmy na spacer  z psem na boisko .
Wszystko pięknie cacy i wracając już do domu nagle zjawiła się moja mamcia,która szła z Nami w stronę domu.
w pewnym momencie poczułam w kroku dziwne hmm parcie.? Tak jakby mi się zachciało ..... no wiecie czego ;P (kupki) tylko,że coś dziurki mi nie pasowały!:P
Miałam na sobie spódnicę.Sięgnęłam ręka w krocze ,żeby sprawdzić co się dzieje i dotykając co poczułam???
Poczułam ,że dotknęłam główkę Mojego Olusia!! I od razu mówię do mamy " MAMO JA RODZĘ!!!" Mama w tym czasie biegiem zadzwoniła po karetkę, a ja nie zdążyłam zrobić nawet kroku i nie wiem w jaki sposób wyparłam Synka! Złapałam Go w ręce ,był w białym śluzie, zero krwi . Mama wzięła Go ode mnie szybciutko złapała Go i poklepała po pleckach ,żeby Mały zaczął płakać i nagle usłyszałam pierwszy raz głos mojego dziecka,które nosiłam (nie wiem ,w którym tygodniu ciąży wtedy byłam)  długi czas pod moim sercem!:)
Ja płakałam cały czas ze szczęścia! Pępowina mi się ciągnęła mi się z krocza za Małym.....
Po chwili byłam już w karetce. W czasie gdy wieźli mnie już na wózku na salę pomyślałam przez chwilkę " co oni teraz będą mi robić? Szyć? Przecież nie pękłam. Odcinać pępowinę- tak! Ale czy to będzie mnie bolało bez znieczulenia,czy ja to będę czuła?" Położyli mnie na łóżko na sali ...........
I tak oto sen się skończył, obudziłam się cała mokra-dosłownie CAŁA!;)


Ale cieszyłam się jak głupia po przebudzeniu!:D hahaa ! Miałam szybki i bezbolesny poród.!!;)
Chyba za dużo myślę o tym moim syneczku,ale jak tu nie myśleć jak ja Go tak mocno wyczekuję i doczekać sie już nie mogę gdy Go przytulę pierwszy raz!!! ;)) 
Mój Mały Promyczek Szczęścia!


Zastanawiam się teraz........... Co te moje sny  mogą znaczyć, szczególnie ten ostatni.:)
Czy może  zbliża się Nasz czas........? Czas Naszego pierwszego spotkania.?
Chciała bym! Ale z drugiej strony, nich On sobie tam jeszcze posiedzi chociaż 3-4 tygodnie. A później niech dzieje wola nieba!:) 


Jeśli ktoś to doczytał do końca -TO WIELKIE DZIĘKI! :) Mam nadzieję,że nikt z Was nie przysnął w połowie -haha !! ;)


Pozdrawiam 
Inka

sobota, 17 marca 2012

33tygodnie/zastrzyk/

Dziś sobota "mokra" za oknem padało prawie cały dzionek,ale zaliczyliśmy z D. zakupy i oczywiście spacer z Brunem i przy okazji kupiliśmy sobie obiad na wynos hehe i zjedliśmy sobie w parczku na ławce kurczaczka z bagietką + soczek. :D Nie ma to jak jedzonko na świeżym powietrzu. :P



Dziś wybiło Nam do końca (prawdopodobnie) 7tygodni i 3dni.!!! :-)
33tygodnie zleciały Nam tak szybciutko,że aż się wierzyć nie chce i mam nadzieję,że te7 zleci również szybko!


Wczoraj (piątek) miałam umówioną wizytę w szpitalu na zastrzyk na antyciała , ponieważ ja mam grupę krwi RH- , a mój Damian ma prawdopodobnie + .Pisze prawdopodobnie bo nie jesteśmy pewni, a położna  znając tylko moją grupę,skierowała mnie na zastrzyk. :-)
Przyjęła mnie bardzo miła Pani, która również była w ciąży- w 30tygodniu. :)
Szybko zrobiła mi kuj kuj - kazała posiedzieć 15minut i dopiero iść do domku. :-)
Tak też zrobiłam..... Wróciłam do domku i oczywiście trzeba było wyjść z Brunem na spacer,gdy wróciłam myślałam ,że padnę! Tak się zmęczyłam,że ehh.... Już nie jest mi tak łatwo śmigać na moich nogach. ;P
Ale co się dziwić jak Mój Synuś ma taki wielki pensjonacik. :D
Ciekawa jestem ile On już tam waży i mierzy. :-) 


Kilka dni temu byłam też odebrać wyniki z krwi - i dowiedziałam się tego czego w sumie mogłam sie domyślać czyli ,że mam anemię. Poziom hemoglobiny wynosi u mnie 9- z kawałkiem a minimum z tego co się dowiedziałam jest chyba ok.11- ale dostałam receptę i wykupiłam tabletki więc bierzemy  jedną codziennie.Mam nadzieję,że pomogą ponieważ warzywami niestety nie nadrobię ponieważ nie lubię BARDZO warzyw! :/
Ale tabletki i soczki + owoce mam nadzieję,że wystarczą. :-)


Temat Naszej przeprowadzki póki co stoi w miejscu....W poniedziałek mamy jechać pod wieczór obejrzeć jedno mieszkanie , szału nie ma ale nie ma też czasu na wybrzydzanie bo nie chciała bym,żeby wyszło tak że przyjdzie dzień wyprowadzki a my nie będziemy mieli gdzie się przeprowadzić ,a w mieszkaniu w którym teraz mieszkamy nie będziemy mogli zostać dłużej, ponieważ landlord ma już nowych lokatorów....
Ciągle staram się myśleć pozytywnie.!!!Zobaczymy co mi to da!
W razie co - coraz cieplej na dworku więc namiot ,kocyk + park i już !:D hahah - nie no oczywiście to żart!


Ale wracając do kilku miesięcy wstecz, już mieliśmy taką akcję -że musieliśmy się nagle wyprowadzić i nic nie znaleźliśmy i spędziliśmy 3noce w aucie ( całe szczęście w nieszczęściu ,że był to lipiec!!!)- ale to długaaaa historia i nie o tym miało być w tym wpisie. ;P


Na dzień dzisiejszy cieszę się moim brzusiem ,który wygląda tak:

Ok lecę szamać frytki  bo właśnie Mój Damcio był w sklepie i przy okazji kupił Nam frytaski które ja uwielbiam! :-)

Miłego wieczorku i słonecznej niedzieli Wam życzę!























środa, 14 marca 2012

Co u Nas.

Siedzę ,odpoczywam więc myślę " aa naskrobię coś nie coś" . :)

W poniedziałek zadzwoniła do mnie Pani z GP ,że jutro zadzwonią do mnie między 11-12 i będę miała przyjść do GP do lekarza, bo mają moje ostatnie wyniki krwi.

Ok- wtorek czekam na telefon i co ? Dzwoni do mnie Pani doktor ,że ma moje wyniki bla bla i że mam za mało żelaza itd.  (czyli załapałam się na anemie) .Ma dla mnie receptę na tabletki i czy moge przyjść sobie ją odebrać do GP,oczywiście poszłam i odebrałam ale z Panią doktor się nawet nie widziałam. :/
Trudno! 
Później na szybkości wyprowadziłam psa i pojechałam do koleżanki do szpitala , u Niej spędziłam ponad 6godzin. I wróciłam do domku padnie na pyszczek  po 20.
Oluś dawał mi tak do wiwatu,że fiuu fiuu . :) Ale fajnie! Uwielbiam Go jak mi się wypina ciałkiem pod skórą.:)
Już nie mogę się Go doczekać.!:*:)


A dziś już środa! O matkoo - już środa?! Aż się wierzyć nie chce! Dni mi tak uciekają,że szok!:) 


Dzisiaj rano Tatuś przed pracą przygotował mamusi i synusiowi pierwsze śniadanko ( bo mamusia padła wczoraj i nie zjadła swojej witaminowej kolacyjki - truskawy itd.) .
Gdy się obudziłam na stoliku stały umyte owoce w miseczce - truskaweczki i winogrono + jabłko. :) Mniam! Od razu mi się uśmiech pojawił na buzi. ;) Tatuś jednak się o Nas martwi bo mamusia mu powiedziała,że ma za mało witaminek i że mamy małą anemię.
Od rana miałam lenia ,ale w końcu się ruszyłam i posprzątałam pokój ,łazieneczkę na cycuś glancuś -trochę się przy tym wygimnastykowałam ale ktoś to musiał zrobić.! 
Później oczywiście obowiązkowo spacer z Brunem . 
Podczas spaceru dorwały mnie dziś moje pierwsze skurcze ! (Tak mi się wydaje,że to skurcze).
Było ich 5 z chwilowymi przerwami - ale tak kuło ,że musiałam stawać bo nie dało rady iść... Ale przeszły.Wydaje mi się ,że to właśnie od mojego schylania podczas sprzątania.
Mam nadzieję,że się już nie powtórzą w najbliższym czasie.!


Dni Nam uciekają i do przeprowadzki też coraz bliżej, tylko problem w tym że nadal jesteśmy w czarnej dupie i nie wiemy gdzie się przeprowadzamy- ha! :D Jest kilka ofert itd. ale jak się dowiadują ,że mamy psa to wtedy czar pryska ! ;P
Mam nadzieję,że coś znajdziemy bo koniec miesiąca coraz bliżej! A 1 kwietnia musimy się już wyprowadzić z tego mieszkania w którym obecnie mieszkamy.....
Tak już bym chciała zmienić to mieszkanie mieć ogród,ciszę i spokój...Ah! 
Na dworku ciepełko niczym jak LATO :)  mogła bym zrobić pranko ciuszków Olivierka i rozwiesić do schnięcia na ogrodzie w pięknym słoneczku,ale póki co to mogę sobie o tym marzyć....


Kończę moje skrobanie, sięgam już reką po pyszne ciacho herbatnikowe z polewą czekoladową ;P i szklaneczkę soczku pomarańczowego....Pyszności! :)




PRZED NAMI JESZCZE TYLKO 55 DNI - jeśli dobrze pójdzie!:)
CZEKAMY NA CIEBIE OLUSIU:*:*